Warszawa - muzeum Polin

Bywam w Warszawie stosunkowo często, ale służbowo i podczas takich pobytów brak jest czasu na zwiedzanie. Wstyd się przyznać, ale znam stolicę bardzo słabo, jeśli nie liczyć okolic w promieniu kilku kilometrów od Dworca Centralnego. Owszem, byłam wiele lat temu w okolicach Zamku Królewskiego, odwiedziłam Zachętę, ale np. nigdy nie widziałam Łazienek. Gdy zatem nadarzyła się okazja do przedłużenia delegacji o jeden dzień, postanowiłam to wykorzystać i poza zaległościami towarzyskimi (spotkanie ze starymi znajomymi) nadrobić także te turystyczne. Plan był zacny, ale zrewidowała go pogoda. Temperatura -13 C i lodowaty wiatr to naprawdę nie są dobre warunki do zwiedzania parków. Musiałam wybrać aktywność we wnętrzu, więc pomyślałam o jakimś ciekawym muzeum. Po namyśle, w związku z rocznicą niechlubnego roku 1968, zdecydowałam się na wizytę w Muzeum Historii Żydów Polskich Polin.
Placówka ta w 2016 roku zdobyła nagrodę Europejskiego Muzeum Roku. I myślę, że absolutnie zasłużenie - zarówno wystawa stała, bryła budynku, jak i bieżąca działalność muzeum Polin zasługują na uznanie. Stała ekspozycja, mieszcząca się na bardzo dużej przestrzeni podzielonej na sale o zróżnicowanym charakterze, opowiada historię Żydów w Polsce, począwszy od czasów ich pojawienia się na polskich ziemiach wieki temu, po dzień dzisiejszy. Daje szansę zdobycia od podstaw lub uporządkowania i uzupełnienia wiedzy o ich dziejach w naszym kraju. Wystawa ma atrakcyjną formę i jest tak bogata i ciekawa, że na jej w miarę uważne i wnikliwe obejrzenie powinno się przeznaczyć minimum kilka godzin. Przy zwiedzaniu warto skorzystać z audio-przewodnika, który dostarcza dużą dawkę wiedzy i bardzo ułatwia zrozumienie kontekstu ekspozycji.

Bardzo żałuję, że zapomniałam wziąć na wyjazd aparat fotograficzny; zdjęcia robione komórką nie oddają dobrze klimatu tego miejsca. Niemniej jednak mam nadzieję, że moja relacja wzbudzi Wasze zainteresowanie tym muzeum.



