Zwierzęta i ptaki w Białymstoku

Tym razem nie było żadnych planów tylko piękna pogoda i chęć wyjścia z domu.
Rano zabieram córkę "do zwierzątek", żeby nie przeszkadzała w sobotnim odkurzaniu. Po drodze zaczepiamy o Las Zwierzyniecki, bo chciałam sprawdzić czy już kwitną zawilce. Zawilców nie widać, za to na alejkach błoto po kostki, więc szybko zmierzamy do głównego celu naszej wyprawy.

Białostockie ZOO Akcent, bo o nim mowa, trudno nazwać ogrodem zoologicznym z prawdziwego zdarzenia. Jest tu tylko trochę rodzimych gatunków zwierząt i ptactwa, również wodnego. Po zmianach i remontach sprzed kilku lat, obce gatunki dla których nie wystarczyło miejsca powędrowały do innych ogrodów. Za to te które zostały w końcu mają stworzone odpowiednie warunki. Oglądamy m.in. niedźwiedzie brunatne, wilki, żubry, osły, koniki polskie i daniele, a także sowy i bażanty. Na stawie pływają łabędzie i kaczki, a w wodzie widać kolorowe rybki.
Największą atrakcją są świnki wietnamskie i króliki, które można karmić jedzeniem przygotowanym w koszyczku przy ich wybiegu. W zoo bywamy dość często, ale nie zawsze mamy tyle szczęścia co tym razem. Akurat gdy stoimy przy świnkach, przychodzi pracownik ogrodu i napełnia koszyczek pokrojoną marchewką i jabłkiem. Przy płocie od razu ustawia się z jednej strony rządek świńskich ryjków, a z drugiej rządek dzieci ze smakołykami w rączkach. Trudno powiedzieć która strona jest bardziej zadowolona z takiego obrotu sprawy. Spacer kończymy jak zwykle na placu zabaw.

Po obiedzie mamy jeszcze ochotę na atrakcję, która jest dla nas nowością. Całą rodziną wybieramy się do papugarni. To miejsce powstało w Białymstoku niedawno i już przyciąga tłumy miłośników papug. Nic dziwnego. Kolorowe ptaki fruwają wśród ludzi, siadają na rękach, na ramionach, na głowach. Można je karmić i głaskać. Większe gatunki, jak ary i lory są tylko do podziwiania. Trzylatka początkowo trochę się boi, ale po zajęciu bezpiecznego miejsca na rękach u tatusia jest zafascynowana papużkami, zwłaszcza gdy próbują dziobnąć jej brata. Po godzinie wychodzimy zachwyceni z przekonaniem, że pierwszy raz nie będzie ostatni i jeszcze tu wrócimy.