Nowogród – skansen, czołg i bunkier

Wyprawę do Nowogrodu planowałam od dawna. W końcu nadszedł odpowiedni moment. Po pierwsze otworzyły się muzea (i skanseny też). Po drugie pogoda w okolicach Białegostoku miała być dużo gorsza niż 80 km dalej na zachód (czyli chcieliśmy uciec przed burzą).
Nowogród to niewielkie miasto znajdujące się kilkanaście kilometrów od Łomży. Położone jest w pobliżu ujścia Pisy do Narwi, co dodaje mu malowniczości.

Nowogród uzyskał prawa miejskie w 1427 roku, w 1869 roku utracił je, a po odzyskaniu przez Polskę niepodległości znów stał się miastem.
Okolice Nowogrodu widziały niejedną bitwę. Podczas insurekcji kościuszkowskiej był to punkt polskiej obrony na linii Narwi. W czasie I wojny światowej utrzymywał się na Narwi front niemiecko-rosyjski. Po wybuchu II wojny światowej toczyły się tu zacięte walki w ramach kampanii wrześniowej. O tych wydarzeniach przypomina stojący w pobliżu mostu na Narwi czołg i schron bojowy.

W Nowogrodzie warto zwiedzić przede wszystkim Skansen Kurpiowski im. Adama Chętnika. Skansen został założony w 1927 roku przez Adama Chętnika i jego pierwszą żonę Zofię z Klukowskich. Jest drugim najstarszym muzeum na wolnym powietrzu po Kaszubskim Parku Etnograficznym we Wdzydzach Kiszewskich.

Prezentowane są tu liczne chaty kurpiowskie, w większości z XIX wieku, a także kuźnia, olejarnia, młyn wodny, wiatrak i inne obiekty. W przypadku części z nich możliwe jest również wejście do wnętrza.

Czas w tym miejscu jakby się zatrzymał. Nie spotyka się tu zwierząt gospodarskich ani pokazów dawnych zawodów czy zwyczajów, jak to bywa ostatnio w wielu innych skansenach. Trochę szkoda, ale nie przeszkadza mi to zbytnio, bo po prostu wiem, że tak jest i nie nastawiam się na takie atrakcje.
Lubię ten skansen, bo jest pierwszym, który widziałam w swoim życiu jeszcze jako dziecko. Poza tym ze wszystkich które dotąd zwiedziliśmy, skansen w Nowogrodzie jest, moim zdaniem, najbardziej malowniczo położony. Zlokalizowany na wysokiej skarpie nad Narwią tonie w zieleni i oprócz zwiedzania dawnych kurpiowskich zabudowań, oferuje piękne widoki.

Przy zwiedzaniu wnętrz, gdy pokazywałam dziecku: Tu jest kuchnia, tu piec, tu ludzie spali, tam wejście na strych… padło pytanie: A gdzie łazienka? 😉

Później rozpoczęliśmy nasz prywatny sezon gastronomiczny w barze „Przy Moście”. Po zaspokojeniu głodu zupami i pierogami, nabraliśmy sił, żeby wdrapać się na czołg i obejrzeć z każdej strony schron bojowy.

Dzień minął szybko i trzeba było wracać, ale…
Wypatrzyłam jakąś ścieżkę przyrodniczą zaczynającą się po drugiej stronie mostu na Narwi i prowadzącą nad brzeg Pisy, czyli zaczyna kiełkować pomysł na następny raz.
