Wilno
Urlop zawsze spędzam na polskich szlakach :-), ścieżkach i dróżkach, nad polskimi jeziorami i w polskich miasteczkach. Nie ciągnie mnie za granicę poza jednym wyjątkiem – od dawna marzyłam, żeby zobaczyć Wilno. Dotychczas tam nie byłam, choć mam niezbyt daleko, znacznie bliżej niż w zachodnie rejony Polski.
Gdy pojawiła się propozycja dwudniowej pielgrzymki do Wilna, a podrośnięte już dzieci nie protestowały przeciwko zostawieniu ich pod opieką dziadków (dziadkowie, co nie mniej ważne, też nie protestowali), po prostu nie dało się nie skorzystać z okazji.
Pierwszy postój mieliśmy w Studzienicznej. Znajduje się tu sanktuarium maryjne malowniczo położone w otoczeniu jezior, gdzie na przyjezdnych czeka Matka Boża w kaplicy „na wyspie”, źródlana woda w studzience i łabędzie na jeziorze, niezawodnie przypływające na widok gości.
Po dojechaniu do Wilna, pierwsze kroki skierowaliśmy do Ostrej Bramy, aby przywitać się z Matką Bożą Ostrobramską - Matką Miłosierdzia.
Następnie wyruszyliśmy na zwiedzanie stolicy Litwy z przewodniczką, która bardzo ciekawie opowiadała o Wilnie, jego zabytkach i dawnych mieszkańcach. Widzieliśmy wąskie uliczki, liczne kościoły, ślady obecności Mickiewicza, Słowackiego i wielu innych ważnych postaci.
Wieczorem mieliśmy czas na indywidualny spacer po wileńskiej starówce.
Drugiego dnia po Mszy Świętej w Kaplicy Ostrobramskiej, odwiedziliśmy cmentarz na Rossie, kościół św. Piotra i Pawła i dom św. siostry Faustyny Kowalskiej.
Spędziliśmy też trochę czasu nad Wilejką.
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w Trokach, gdzie został zaplanowany obiad i szybkie spojrzenie na jeziora i zamek, bo już trzeba było jechać do domu.
Wyjazd był bardzo ciekawy, choć męczący, bo upał mocno dawał się we znaki.