Szczyrbskie Jezioro - Krywań

, Kozi
Miniaturowa mapa z zaznaczeniem

Z Zakopanego wyjechaliśmy dosyć wcześnie, głównie dlatego, że zdobywanie Krywania (narodowej góry słowaków) akurat wymyśliliśmy w słowacki Dzień Niepodległości. Całkowity zbieg okoliczności 😉

Prawde mowiąc byliśmy i tak ostatnimi turystami na szlaku, po drodze mijaliśmy liczne grupki serniorów, ale po krótkich wymianach zdań informowali Nas, że mają w planach jedynie spacerowanie po lesie, który położony jest praktycznie na terenie bez przewyższeń i do tego z satysfakcją informowali Nas, że jesteśmy za późno.

, Kozi
, Kozi

Tempo narzuciliśmy olimpijskie, szybko minęliśmy linię lasu. Nagle naszym oczom ukazały się schodki prowadzące niemalże przez większość podejścia.

Pamiętam ten moment dokładnie, bo wraz z wyjściem z lasu słońce zaczęło prażyć niemiłosiernie. Po godzinie pościgu dotarliśmy do ostatnich osób, które wchodziły z zamiarem wejścia na sam szczyt - ciśnienie trochę opadło, ale niestety z biegiem czasu okazało się, że takie "rozprężenie" było dużym błędem.

, Kozi
, Kozi

Na najbardziej stromą część podejścia zaczęliśmy wchodzić wraz z kilkudziesięcioma słowakami, którzy widocznie góry zdobywali tylko od święta, bo zaraz zaczęły się nerwy związane z nieostrożnym wspinaniem i zrzucaniem drobniejszych kamyczków na innych turystów. Miejscami szlak jest źle oznaczony i nie widać którędy dokładnie się wspinać, jednak po wejściu tym lekko trudniejszym technicznie fragmencie, zaczynamy dreptać główną granią.

Mijamy Mały Krywań, z którego warto sobie cyknąć zdjęcie i zaczynamy podejście pod ostatni fragment na właściwą górę.

, Kozi
, Kozi
, Kozi

Droga powrotna tym samym szlakiem - należy uważać , żeby nie zgubić szlaku na stromym zejściu (trasa idzie mniej więcej zygzakiem, ale ja mimo raczej dobrej orientacji w terenie pomyliłem drogę dwa razy i momentami nie za ciekawie to wyglądało). Następnie miła droga po schodkach i przez lasek, którą dochodzimy do ścieżki, która z kolei po już prawie płaskim terenie prowadzi Nas z powrotem do jeziora.

, Kozi
, Kozi

Dodam śmieszną anegdotkę, która może komuś pomóć 😉

Otóż oczekując na współtowarzyszy zacząłem czytać etykietkę izotonika i nie wiem czy to kwestia szczęścia, ale w czasie 10 sekund 3 osoby zapytały mnie czy nie potrzebuję wody przypadkiem. Historia może błacha, ale w Polsce nigdy mi się podobna rzecz nie zdarzyła 😉

Avatar użytkownika Kozi
Kozi
Komentarze 3
2010-08-01
Moje inne podróże

Komentarze

Zostaw swój komentarz

Avatar użytkownika monika
monika
18 kwiecień 2011 19:44

Drogi Kozi !

Fajne fotki i ciekawa relacja . Pozdrawiam Monika B.

Avatar użytkownika Kozi
Kozi
13 kwiecień 2011 12:27

Dzięki bardzo, miło jest to słyszeć.

Anegdotka śmieszna, bo jedyne co robiłem to patrzyłem na etykietkę. W Polsce sam raz dawałem wodę dziewczynie na Jarząbczym Wierchu i nie uważam tego nawet za jakiś przejaw dobroci, po prostu trzeba sobie pomagać 🙂

Avatar użytkownika Anna Piernikarczyk
Anna Piernikarczyk
13 kwiecień 2011 10:07

Świetne wycieczki wrzuciłeś !

Co do anegdotki, trochę to prawda, że Polacy woleliby coś dostać niż dać 😉 Na szczęście podróże kształcą, może kolejne pokolenia... 🙂

Wycieczka na mapie

Zwiedzone atrakcje

Szczyrbskie Jezioro

Krywań

Zaczarowane Podróże - dawniej podroze.polskieszlaki.pl
Copyright 2005-2024