Wycieczka Ustrzyki Górne- Bereżki-PołoninaCaryńska-Ustrzyki Górne
Pierwszą wędrówkę po przepięknych Bieszczadach. Rozpoczynam przejazdem z Ustrzyk Górnych do wsi Bereżki (korzystam z komunikacji autobusowej). Ciekawostką jest to, ze w latach 60-tych podczas budowy drogi jej szlak przeprowadzono przez stary cmentarz. W autobusie rozmawiam z parą turystów, którzy informują mnie, że rzadko zdarza się by w tym kierunku planowano wędrówkę.
Wchodzę na zielony szlak w kierunku przeł. Przysłup Caryński . Po przejściu kilku minut spotykam panią z dwójka dzieci schodzącą w dół, która informuje mnie o dużym błocie. Wyobrażam sobie błota Gór Świętokrzyskich i myślę, że Bieszczady nie posiadają więcej tej lepkiej masy.
Powoli szlak wznosi się w górę. Przez konary drzew widzę szczyty wzgórz. Serce się raduje. Idzie się świetnie. Utrzymuje swoje tępo z pagórków świętokrzyskich.
Po dojściu do Przysłupu Caryńskiego kieruje się w stronę schroniska Koliba, gdzie zjadam słodkości z plecaka by pokrzepić ciało. Pomyślało się może tak kiedyś iść szlakami i spać w schroniskach.
Zbaczam z szlaku zielonego i idę ścieszką w stronę nieistniejącej wsi Caryńskie. Rozglądając się po okolicznych polanach wyobrażam sobie jak przed 100 laty pełno było tu rolników uprawiających swoje pola. Żal wkradł się w moja głowę. Jak łatwo politykom z oddali decydować o losach nas szaraczków.
Po całej wsi pozostaje cmentarz i mury cerkwi. Odmawiam za zmarłych modlitwę. Dumam siedząc na żerdzi. Tak jak lasy świętokrzyskie są pełne miejsc martylologii tak tu też napotykam miejsca mówiące o ciężkich losach mieszkańców Polski.
Powracam na zielony szlak i dalej w górę przez bukowy las do Połoniny Caryńskiej. Wyprzedzam starszych państwa z dzieckiem i następnych turystów z dzieckiem. Czyli jeszcze ze mną nie jest tak źle. Wyprzedzam dzieci.
Na szczycie Połoniny Caryńskiej odpoczywam i podziwiam piękne widoki. Wiejący wiatr wydmuchuje głupie myśli o napiciu się alkoholu. Zazdroszczę młodym ludziom odpoczywającym z malutkim dzieckiem, które tatuś wniósł w specjalnym nosił ku. Kiedy moje dzieci były w wieku tego bobasa ja miałem głowę zadżumioną.
Rozpiera mnie radość. Upajam się widokami. Zmęczenie niewielkie mija szybko. Robie wiele zdjęć.
Ruszam czerwonym szlakiem do Ustrzyk Górnych by zakończyć pierwszy dzień wędrówki. Czuje się dobrze. Poznaje swoje możliwości. Pogoda dopisuje. Czy trzeba mi czegoś więcej?
Jutro kolejny dzień pełen wrażeń.