Dzień 2 – Pierwsza wycieczka. Turtul-Błaskowizna

Jedziemy do Turtula i zostawiamy samochód przy siedzibie Suwalskiego Parku Krajobrazowego. Na początek dajemy sobie i dzieciom trochę czasu na zwiedzenie ścieżki edukacyjnej „Opowieści Turtula”. Oglądamy tropy zwierząt, wielkie drewniane szyszki i grzyby. Spacerujemy kładkami, wchodzimy na pomost nad brzegiem stawu turtulskiego. Niektórzy najchętniej zwiedzają umieszczoną w środku ogrodu piaskownicę. Czas mija niepostrzeżenie i w końcu trzeba opuścić to atrakcyjne miejsce.
Idziemy na ścieżkę przyrodniczą „Doliną Czarnej Hańczy”. Wbrew nazwie ścieżka w większości przebiega wzgórzami tak, że prawie cały czas mamy po lewej widok na Czarną Hańczę. Trasa niezwykle malownicza. Pogoda piękna. Widoki cudowne. Po drodze kilka ciekawych polodowcowych form ukształtowania terenu: Oz Turtulski, wisząca dolina Gaciska, wzgórza morenowe. Mam wrażenie, że wszystko co lodowiec mógł zostawić po sobie i co znamy z książek, w tej okolicy można zobaczyć na żywo.

Niestety jeden turysta od początku trasy narzeka, że go nogi bolą, a w ogóle to dlaczego nie niesiemy go tak jak młodszą siostrę. No…, na przykład dlatego, że waży 3 razy więcej od niej, więc musielibyśmy go chyba podzielić na 3 części i nieść w kawałkach. Dobrze, że po drodze pojawia się dodatkowa atrakcja – krowy pasące się na środku ścieżki. Druga uczestniczka wyprawy przesypia połowę trasy. Moim zdaniem widoki są takie, że lepsze nie mogłyby się nawet przyśnić. No cóż, pokażemy jej na zdjęciach.
Docieramy nad jezioro Hańcza w Błaskowiźnie, czyli prawie dokładnie na przeciwległym końcu jeziora niż nocujemy. Tu nasza ścieżka się kończy. Wracamy do samochodu tą samą drogą, ale nie jest tak samo, gdy idzie się w przeciwnym kierunku. Z trudem zdążamy do naszego gospodarstwa na umówioną godzinę, aby zjeść przepyszny obiad. Dodam tylko, że nogi przestały boleć w cudowny wręcz sposób, gdy tylko pojawiła się możliwość pogrania w piłkę z nowo poznanymi kolegami.

A my (dorośli) nie mamy dość i ruszamy jeszcze na spacer w kierunku Przełomki. Ostatecznie docieramy aż na Górę Leszczynową, a tam wchodzimy na wieżę widokową. Widoki ładne, chociaż dość dużo zasłaniają drzewa. Wracamy i na tym kończymy dzień.