Jakubina

Budzik o 3 nad ranem hałaśliwie obudził mnie z twardego snu. Nie pamiętam już kiedy ostatni raz wstawałam tak wcześnie żeby wybrać się w góry. Kawa, ostatnie dopakowywanie i przy samochodzie przed domem patrzę na niebo pełne gwiazd...dzisiaj będzie piękna pogoda i widoczność też będzie czarować. Spotykamy się w Żywcu, robimy szybkie zakupy i ruszamy w stronę Doliny Chochołowskiej, skąd będziemy zaczynać nasz wspólny, pierwszy podbój Tatr.
Wyjście z ciepłego auta nie należało do tych najprzyjemniejszych tego dnia. Lekki mrozik trzymał i pobielał okoliczne polanki. Czekaliśmy z wytęsknieniem na pierwsze promienie Słońca. Przed wejściem na szlak czerwony prowadzący na Trzydniowiański Wierch robimy pierwszą przerwę na śniadanko i kawę. W końcu opuszczamy deptak prowadzący do schroniska i wędrujemy w górę stopniowo nabierając wysokości. Jest rykowisko...co podczas wstającego dnia potęguje doznania wędrowania. Porykiwania towarzyszą nam aż do Kończystego Wierchu 🙂

Tak jak się zapowiadało-pogoda była wspaniała tego dnia, szlaki puste, niebo błękitne, lepszych warunków w Tatrach nie można mieć. Zdobywając kolejne szczyty zastanawiamy się nad dalszym ciągiem trasy i planujemy w najbliższym czasie zdobyć najwyższy szczyt Tatr Zachodnich -Starorobociański Wierch, który obiecałam sobie zdobyć już ze dwa lata temu. Będzie wyjątkowo, bo jego planuję zdobyć w zimowych warunkach 🙂
Po odpoczynku na Kończystym ruszamy na Jarząbczy Wierch, a stamtąd na Jakubinę 🙂 Tam mnie jeszcze nie było. Prezentuje się cudownie z Kończystego...

Zejście z Jarząbczego jak zwykle daje po tyłku, a przed nami jeszcze podejście pod Wołowiec. Rohacze prezentują się wspaniale...kolejny cel na przyszły rok zdaje się być na wyciągnięcie ręki. Sprawdzając na mapie czas przejścia do samochodu, zdecydowaliśmy się na trasę przez Rakoń i Grzesia. Tym sposobem chłopaki zdobyły prawie wszystkie szczyty Tatr Zachodnich 🙂oczywiście tych polskich 🙂
W schronisku jak zwykle tłoczno, zatrzymaliśmy się tylko na parę chwil. Dzień chylił się ku końcowi i na parking dotarliśmy już po zmroku. Zmęczeni, ale naładowani pozytywną energią na kolejne dni 🙂 Zresztą zdjęcia mówią same za siebie jak cudownie było 🙂



Link do trasy:
http://www.planetagor.pl/places/application/TrialPage.php?ID=11006
