IV Wyrypa Beskidzka

, EmiZtg
Miniaturowa mapa z zaznaczeniem

Projektem zaraził mnie kolega z pracy. Rok wcześniej przeszedł nie pamiętam, czy nie całość. Strasznie mnie nakręcił. Skoro on może, to ja nie mogę?? Rozpoczęłam ostry trening górsko-orbitrekowy kilka miesięcy wcześniej. Mój chłop akurat miał fazę na biegi górskie, więc kondycję miał, no ale ja nie miałam i musiałam się mocno przyłożyć. Dwa razy w tygodniu orbitrek po 45 minut plus co weekend jakieś górki. Dość poważnie do tego podeszłam, zważywszy na fakt, że nie chciałam przechodzić całości. Dwa dni później mieliśmy jechać w Alpy i do Arco, więc nie było mowy, żeby się jakoś mocno zmęczyć. 57 km to i tak sporo jak na pierwszy raz.

Wyrypa była wspaniała. Sznur czołóweczek ciągnął się od Czantorii po Stożek, pierwszy kryzys zaliczyliśmy na Soszowie, tuż za Stożkiem zaczęło wschodzić słoneczko, a Kiczor do Kubalonki spałam na idąco z otwartymi oczami 🙂. Gdyby nie żele energetyczne, to bym tam chyba padła. Zjadłam wtedy więcej tego dziadostwa, niż w całym życiu do tamtego momentu. Na Kubalonce odpoczęliśmy troszkę dłużej, chyba z pół godziny. M. wymasował mi uda, kwas mlekowy się rozszedł i chyba uderzył mi tym razem do głowy, bo zaczęłam mieć lekkie omamy 😉. Nie widziałam co prawda słoni na drzewach, ani innych takich, ale miałam poczucie kompletnego odrealnienia. Potem aż na Przysłop szło się super, prawie bez zmęczenia, ciągle na Tigerach i żelach. A w schronisku zjadłam chyba najlepsze w życiu śniadanko, z pomidorkiem, jajeczniczką, kiełbaską, chlebkiem, wszystko świeżutkie, a talerz wielki 🙂. Do tego dwie mocne kawy i dostałam strasznego speeda. Wyprzedziłam moją ekipę i czekałam na nich na Baraniej 45 minut 🙂. Zejście do Węgierskiej Dziurki ciągnęło się i ciągnęło. Było bardzo męczące i troszkę mi pokasowało kolanka. W WG nie mogłam uwierzyć, że to już koniec dla mnie 😢. Miałam jeszcze sił i energii, żeby dojść może nie do Górowej, ale na pewno do Rysianki. Jednak plan był jasny od początku i musieliśmy się go trzymać. W pizzerii wzięliśmy każdy po zasłużonym browarku 🙂. Poprawiłam sobie nim humorek. Siedzieliśmy, uśmiechaliśmy się do siebie i nagle... kolega zaczął mówić o żaglach. Mazury, jachty, pływanie. Masakra. Taki przeskok tematyczny. No cóż. Pasjonat. Na wyrypę poszedł z poświęcenia, żeby dotrzymać małżonce towarzystwa.

, EmiZtg
, EmiZtg

Dwa dni później byłam już w słonecznej Italii, a po kilku dniach w zimnym i pochmurnym Chamonix 🙂.

, EmiZtg
, EmiZtg
Avatar użytkownika EmiZtg
EmiZtg
Komentarze 2
2011-07-16
Moje inne podróże

Komentarze

Zostaw swój komentarz

Avatar użytkownika Roman Świątkowski
Roman Świątkowski
21 marzec 2017 12:53

Fajne i Ciekawe wyzwanie

Avatar użytkownika Maciej A
Maciej A
20 marzec 2017 21:40

fajna sprawa
 

Wycieczka na mapie

Zwiedzone atrakcje

Równica

Stożek

Kubalonka

Stecówka

Przysłop

Barania Góra

Zaczarowane Podróże - dawniej podroze.polskieszlaki.pl
Copyright 2005-2024