Sopockie wspomnienia

Na przełomie września i października udało nam się być w Trójmieście, o czym już wspominałam wstawiając wycieczki z Kamiennej Góry, Jelitkowa i Brzeźna. Sopot to kurort . Jedyny w swoim rodzaju, niepowtarzalny, z najdłuższym drewnianym molo w Europie.
To najmniejsze miasto w Polsce, wśród tych, które funkcjonują na prawach powiatu. Zarazem najmniejsze z trójmiejskiej aglomeracji.

Sopot lekko snobistyczny a na pewno nietani. Zwłaszcza w sezonie! My jednak nie lubimy tłumów , toteż okres kiedy odwiedziliśmy Sopot wydawał nam się optymalny. Było jeszcze ciepło, choć pogoda serwowała nam zmiany temperatury a słoneczne niebo , dosłownie w jednej chwili zaciągało się chmurami. Jednak w porównaniu z dość deszczowym tegorocznym latem aura była łaskawa.
Z Gdańska - Jelitkowa( gdzie mieliśmy kwaterę) dosłownie o krok do Sopotu, spacerkiem po plaży to około pół godziny , do samego molo. Jako, że to główny punkt , znany chyba każdemu Polakowi. Jeśli nie był osobiście , to na pewno i tak wizualnie to miejsce kojarzy. Jest zdecydowanie rozpoznawalne. Po drodze mijaliśmy maleńką sopocką przystań rybacką. Drewniane kutry. Piękny widok. Taki niecodzienny , w tym drogim kurorcie.

Za to na mocno zatłoczonym Monciaku (ul. Bohaterów Monte Casiono) byliśmy tylko raz. I wystarczy . Aż za !!! Głośno, tłoczno, z każdego lokalu gastronomicznego inna muzyka. Zapach smażonej ryby, miesza się z zapachem lodów ,ciastek ,piwa ....fuuu.
Takiego obrazka Sopotu nie polecam. Zdecydowanie.



Natomiast już sam obszerny Plac Przyjaciół Sopotu , pięknie rozświetlony o zmroku tysiącem różnobarwnych świateł jest oki. Dalej fontanny, kolorowe przy Sharandonie. Stara latarnia morska, o kształcie pałacowej wieży. Budynki Szpitala Reumatologicznego Zakładu Baleonologii, skwer z grzybkiem inhalacyjnym. Inny świat.
Coraz bliżej morza i molo. Warto zerknąć na Grand Hotel, największą sopocką inwestycję lat XX-stych ubiegłego wieku. Jeszcze dziś budynek robi spore wrażenie.

Zanim dojdziemy do molo (po sezonie bezpłatne, toteż mogliśmy być nań kilkakrotnie) nie sposób ominąć galerii z bursztynem. Jest tego sporo. Jantar - skarb Bałtyku. Biżuteria piękna. Wzory wyszukane i te najprostsze. Ceny, jednak odstraszają od zakupów. Poprzestajemy na obejrzeniu.
Spacer po molo to już prawdziwa uczta dla zmysłów. Piękna marena , z eleganckimi jachtami, stanowi jakby integralną część sopockiego molo. Pomosty wokół pozwalają i tam spacerować . Na molo restauracyjka przypominającą nieco mesę marynarską, ze stolikami wprost na pomoście.

Szum fal, pokrzykiwania mew.
Do brzegu molo zwykł przybywać statek o nazwie Pirat, stylizowany, drewniany galeon. Warto wybrać się na rejs.



Sopot ma jednak swój niepowtarzalny charakter. Wystarczy pospacerować nieco dalej od Monciaka. Wille , domki, pensjonaty, kafejki. Jest tego sporo.
Będąc w tym nadmorskim kurorcie warto pokusić się o wizytę w Leśnej Operze. Ukryta wśród gęstych drzew, pusta, jakoś nie zrobiła na mnie aż takiego wrażenia. Beż oprawy festiwalowej to miejsce wydaje się senne.

Zdecydowanie wolę morski brzeg .
