Zimowy Żywiec - Park i Zamek Habsburgów oraz Park Miniatur

Jeden dzień na zimowy wypad do Żywca to niewiele; jednak zważywszy na to, że Muzeum Browaru - bardzo ciekawe i świetnie zaaranżowane odwiedziliśmy- w ubiegłym roku, postanowiliśmy ,że mimo mrozu - jedziemy!
I powiem szczerze-zmarzłam dość mocno, jednak warto było się tam wybrać. Zaparkowaliśmy w okolicy rynku, właściwie ryneczku. Kamieniczki, stara dzwonnica również, oczywiście kościółek wszystko odrestaurowane, budynek miejskiej biblioteki również w nienagannym stanie. Wszystko z ciekawa historią! Zainteresował mnie budynek z czerwonej cegły , nieopodal rynku z wysoką wieżą, hmmm, na kościół to nie wyglądało, kamieniczką też raczej nie było. Okazało się , że to dawna strażacka remiza z wieżą obserwacyjną. Niestety do środka wejść nie można było, a szkoda.

Powędrowaliśmy do Parku Habsburgów, w którym mieści się tzw stary zamek. Zamek, to właściwie kilka budynków. W jednym z nich mieści się obecnie Zespół Szkół Drzewnych. Jedno skrzydło zamku zajmuje bardzo wiekowa już księżna Maria Krystyna Habsburg, obecnie już 89 letnia. Do Żywca powróciła w 2001 roku. Mieszka w swym rodowym zamku, otoczona opieką.
Idąc dalej parkiem natrafiamy na nowopowstały Park Miniatur. A tam bardzo ciekawe budowle z okolic żywiecczyzny. Ciekawie umieszczone na wysokich cokołach. Przy każdej miniaturze lampa diodowa. Już wyobrażam sobie, jak ładnie musi to wyglądać po zapadnięciu zmroku! Wstęp gratis! W parku przykrytym białym puchem podziwiamy mostki, chiński domek, powędrowaliśmy w kierunku mini-zoo, lecz zwierzątka pochowały się przed mrozem w szopach , nic sobie nie robiąc z turystów, hihihi

Zamek to także Muzeum Miejskie. Wewnętrzny arkadowy dziedziniec przypomina zamki z Pieskowej Skały czy Suchej Beskidzkiej. Ciekawe są wystawy dotyczące historii rozwoju miasta oraz …narzędzi tortur. Mniej ciekawie przedstawiała się wystawa archeologiczna. W podziemiach kafejka, stylowo urządzona.
Wracamy na ryneczek i zastanawiamy się gdzie coś zjeść .Wybór pada na niewielki bar o nazwie Smakosz .I to dobry wybór. W środku czyściutko, drewniane stoły, ławy i ceny do 12 zł za drugie danie. Zjadamy placek po węgiersku, z dużą ilością surówki , za 9zł.



Fajna wyprawa, dobrze, że mimo mrozu pojechaliśmy 🙂