Listopadowy spacer po Zakopanem czyli pusto na Krupówkach

Opisywałam ostatnio parodniowy wyjazd listopadowy w Tatry i Pieniny, kiedy dało nam się wjechać na Kasprowy czy odwiedzić Wawoz Homole .Jednak były też takie dni , nie tylko z mgłą (bo ta nam nie przeszkadzała choć mocno ograniczała widoczność) ; gdy mżył deszcz i było raczej tak „małowycieczkowo” .
Tak było właśnie tego dnia gdy byliśmy na Kasprowym. Po zjeździe na dół, na Kuźnice postanowiliśmy chwilkę połazić po Krupówkach. I tu moje wielkie zdziwienie. Nigdy takich pustych Krupówek nie widziałam!
Tam przecież zawsze jest tak tłoczno, że trudno spokojnie przespacerować przez całą najbardziej znana ulice w stolicy Tatr Zakopanem.
A tu niespodzianka, prawie puściuteńko!

Puste knajpki, bary, restauracje . Stoiska pod Gubałówką też nie były oblegane. Znudzone góralki zachęcały do próbowania oscypków, bundzu ; dosłownie każdego kto pojawił się w polu widzenia. Stoiska z ciuchami,- nie tylko góralskimi- też nie miały nadmiaru kupujących, wręcz odwrotnie.
Pod Gubałówką puściutka kolejka czekała na chętnych do wyjazdu na górę. Jak nas poinformowano w kasie odjazd miał się odbyć „gdy uzbiera się odpowiednia ilość osób”. Nie wjeżdżamy. Wystarczy nam już dziś Kasprowy spowity gęsta mleczną mgłą.

Jeszcze zauważyłam, że coraz mniej sklepów z typowo góralskimi towarami, pamiątkami. Natomiast coraz więcej znanych „sieciówek” czy drogich sklepów z zegarkami, butami, torebkami , dużo banków. Wiadomo, że czynsze na Krupówkach równie wysokie jak szczyty Tatr, którymi Zakopane otoczone . Wszędzie komercja , ewidentny duch naszych czasów.
Nawet „biały misiek” spacerujący po Krupówkach z góralska ciupagą też już nie taki jak kiedyś 😉 tylko zakopiańscy dorożkarze , namawiaja na przejażdżkę i to akurat od lat się nie zmienia 🙂


