Jesienny wekend w Wiśle
Po raz kolejny wybraliśmy się do Wisły , zwanej Perłą Beskidów. Koniec września, to jeszcze relatywnie ciepło. W każdym razie bezwietrznie i słonecznie. Mimo, że ostatnio mam trochę problemów, nie tylko zdrowotnych …a może właśnie dlatego aby się od nich oderwać wybieramy się w Beskidy . Do Wisły!
Gdy przyjeżdżamy w sobotę na parking ,blisko centrum , w sumie nie dziwi relatywnie duża ilość osób lecz na głównym placu miasta jest mnóstwo stoisk, reklam, estrada….Dopiero na miejscu dowiadujemy się , że 27-29.09 to tzw wiślański „ weekend za pół ceny ” .
Podchodzimy do fajnego stoiska, na którym można uzupełnić kolorowymi farbami szkic na bardzo dużym kartonie. Właśnie głoszący o tym, że ceny w Wiśle, w tych dniach ceny dzielimy na pół…
Tyle plakat, hasła i reklamy. Rzeczywistość odbiega nieco od tego. Oscypki-w cenie normalnej, kawa w firmowej kafejce u ”U Janeczki” czy równie znanych „Delicjach” – też w niezmienionych cenach ! W pensjonatach jest hmmm ...za "pol ceny" ale , nie we wszystkich a gdy już jest ta opcja to : np tylko pokoje 4 -osobowe, lub w przypadku np rezerwacji 2 tyg wczesniej; są też apartamenty za pół ceny ale jeśli cena wyjściowa jest niebotyczna to nawet owo " pól" jest ceną zaporową . W każdym razie dla pracownika budżetówki 🙂
Poróbujemy dalej .Może jednak haslo reklamowe sprawdzi się? Przed niektórymi karczmami, restauracyjkami informacja z kolorowymi fotami, które danie za ”pół ceny”. Na większości dodatkowa kartka, że …dań takich brak. hihihi. Od razu przychodzi mi na myśl dawne przysłowie "Wilk syty i owca cala". Co w dowolnym ( moim ) tłumaczeniu brzmi klient ściągnięty to już ...połowa sukcesu 🙂
Śmiejemy się, bo jak okazuje się reklama –reklamą a życie weryfikuje slogan promocyjny…
Nic to jednak. Pięknie , wokół gory. Spacerujemy . Niestety Park Miejski w trakcie remontu. Rozkopane alejki.
Oglądamy muszlę koncertową, przechodzimy koło kościoła ewangelickiego, ładnie odnowionego , który doczekał się też tabliczki opisującej szczegóły tej budowli sakralnej ,które ciągle bywa zamknięta.
Tuż obok jest przystanek Wiślańskiej Ciuchci, która już od wielu lat towarzyszy turystom. Obwozi w ciekawe miejsca w Wiśle; w dolinkę w Łabajowie, skocznię w Malince czy Zameczek Prezydencki. Możliwe są też inne opcje tras. Wszystko do ustalenia.I zaskoczenie. Bilet na przejażdzkę kolejka faktycznie kosztuje połowę normalnej ceny !!!
Docieramy do Muzeum Beskidzkiego. Nie wchodzimy jednak . Tyle razy tam byłam. Ostatnio w maju tego roku, gdy z tylu za muzeum powstała kuźnia dydaktyczna oraz naturalnych rozmiarów replika dawnej kurnej chaty wraz z wyposażeniem. Wszystko to ciekawe,wykonane z niesłychana dbałościa o szczególy, nawiązujące do tradycji regionu.
Stoiska, na centralnym placu Wisły natomiast kuszą paletą barw i różnorodnością towarów. Są – rzecz jasna –produkty ekologiczne i regionalne (miody, pieczywo, oscypki, przetwory); są rzeźby w drewnie, ręcznie robiona biżuteria i mnóstwo, mnóstwo innych bardziej lub mniej ciekawych towarów…
Przy jednym stoisku zastajemy pana z …małym puchaczem na ramieniu 🙂 Sowa chętnie pozuje. Robię jej foty. Tłumek przy stoisku rośnie; niektórzy focą sowę , inni ją tylko oglądają…Towar na stoisku nie ma z sową czy ptactwem nic wspólnego. Jednak turystów przyciąga, hihihi 🙂
Na ulicach Wisły nie brakuje – jak zawsze- wiślańskich kołaczy. Regionalnych (?!) i nie tylko trunków. Swoje miejsce ma tam tez grajek, który niemiłosiernie zawodzi. Ot folklor, przeplatający się z komersją !
Choć jest tam fajnie, barwnie postanawiamy pojechać do Wisły- Czarne. Nad zaporę , wodospad w rezerwacie „Wisła” czy zameczek Prezydencki na Zadnim Groniu. O tym jednak w innej opowieści 🙂))