Niedzielne słoneczne Paprocany

Mimo, że o kulach, po całym tygodniu tkwienia w domowym areszcie , uznałam, ze czas najwyższy na wycieczkę. Oczywiście nie jest to wyprawa , na której można się sforsować, choć dla mnie przejście paruset metrów zbyt łatwe nie było.

Będąc dziś na Paprocanach, byłam na „terenie Danusi”, w końcu to w Tychach, jej rodzinnym mieście. Dojazd niekoniecznie fajny, bo przebudowa drogi S1 , w toku i ….końca remontów drogowych nie widać.
W sumie dojechaliśmy szybciej niż mogłoby się wydawać . Ruch na drodze był bardzo umiarkowany. Zaparkowaliśmy pod tyskim Hotelem Piramida , tuż koło ośrodka rekreacyjnego na Paprocanach.

Było cudnie. W jesiennych barwach liście drzew mieniły się wszystkimi odcieniami rudości, żółtego, brązów. Mocne południowe słoneczko odbijało się w tafli jeziora. Na jeziorku, sporo drewnianych pomostów, mostków, mosteczków i tarasów wysuniętych daleko , tuz nad lustrem wody. Każdy ma zabezpieczenie , z grubych pewnie marynarskich (?) lin.
Mąż wszedł na pomost ; stwierdził, że jest stabilny . Zdecydowałam się, że też po takowym poczłapie. Spokojnie , powolutku, przemierzałam je. Krok po kroku. Mijani ludzie uśmiechali się . Super!



Niestety jedna pani sporo z 60+ , może już 70 letnia …patrząc na mnie wymownie postukała sie palcem w czoło.
Miałam ochotę jej powiedzieć, że np. Jasiek Mela , chłopak bez reki i nogi zdobył biegun północny . I dał radę !

Jednak nie odezwałam się ani słowem. Cóż, pewnie długo jeszcze w naszym społeczeństwie słowo tolerancja czy właściwe traktowanie osób niepełnosprawnych (nawet niepełnosprawnych czasowo (! ) będzie tyko pustym sloganem . Spokojnie, niezrażeni spacerowaliśmy dalej.
Na jeziorku przy brzegach pływało sporo kaczek . Dalej na jeziorze widoczne były łódki i żaglówki.

Dużo osób spacerujących, siedzących na ławeczkach.
W Paprocańskim Ośrodku Rekreacji odbywały się zawody. Biegi i wyścigi kolarskie. Mnóstwo kibiców, sportowa atmosfera. Miejsca torów wyścigowych , dokładnie oznaczone i odgrodzone taśmami.



Dzieci hasały na pięknych plenerowych placach zabaw. Inni buszowali w Parku Linowym.
Złota polska jesień, w plenerze 🙂 Szkoda, że o kulach , ale jest oki 🙂
