Grota Łokietka – niedzielnie

Pogoda dziś od rana nie zapowiadała się zbyt słonecznie .jednak nie zamierzaliśmy siedzieć w domu. Wybór padł na Ojcowski Park Narodowy dobrze nam znany, ze wszystkimi swoimi ciekawostkami . Jednak niezmiennie fascynujący , przyciągający wręcz magicznym urokiem.
Ustaliliśmy , iż odwiedzimy dawno nie widzianą (bo jeszcze sprzed czasów PSz ) jaskinię – Grotę Łokietka w Ojcowie. Pojechaliśmy do Ojcowa i…chyba nie tylko my wpadliśmy na pomysł odwiedzenia takowego. Parkingów kilka , lecz wszystkie tak zapchane , iż przysłowiowej szpilki wcisnąć nie można. Parkingowi dosłownie rozkładają ręce . Wszędzie tabliczki , że miejsc parkingowych brak.

Aut mnóstwo. Zarówno ze śląską , jak i krakowską rejestracją. Jednak jako wytrwali krajtroterzy , nie poddajemy się tak łatwo ! Jedziemy w stronę nieodległej, maleńkiej wioski Czajowice. Stamtąd też da się zawędrować do Groty Łokietka.
Parkujemy i idziemy powoli , wszak teren nierówny a moje kolano jeszcze nie w pełni sprawne . Po kilkunastu metrach jest tabliczka , która informuje , że oto jesteśmy w Ojcowskim Parku Narodowym. Jeszcze kawałek drogi i jest czarny szlak prowadzący do groty.

Piękna przyroda wokół budzi się do życia. Listki jeszcze na drzewach niewielkie, za to zieleń soczysta, taka typowo wiosenna. Las z przewagą buczyny ; wokół liczne wapienne formy skalne. Ostańce , tak charakterystyczne dla tego terenu.



Mijamy sporo tablic informacyjnych i sprzedawcę z …pamiątkami . Widać i tu się tego nie uniknie !
Sprzedaż biletów do Groty Łokietka, niezmiennie jak przed laty odbywa się w niewielkim drewnianym domku , pełniącym jednocześnie rolę kasy oraz informacji turystycznej .Bilety też niezmiennie w tej samej cenie (od chyba 10 lat). Normalny 8 zeta , ulgowy 6 🙂

Odczekujemy chwilkę bo zwiedzanie , co pół godziny. W końcu wchodzimy. Przewodniczka ze swadą opowiada o kolejnych pomieszczeniach jaskini oraz o tym jak pajęczyna , która była tuż przy głównym wejściu uratowała życie królowi Władysławowi Łokietkowi ….bowiem pościg wysłany za nim , zobaczywszy pajęczynę nawet nie zajrzał w głąb jaskini. Podobno król dostał się do groty przez niewielką wyrwę skalną ukrytą wśród listowia.
Jaskinia ma kilka pomieszczeń . Duże wrażenie na zwiedzających robi sala rycerska . Wymiary 10 na 25 metrów. Inne pomieszczenia też mają swoje nazwy. Jak to w „królewskiej grocie” są kuchnia i sypialnia…..

Wiele naciekowych form skalnych tworzy ciekawe kompozycje przestrzenne. Trochę niewielkich stalaktytów oraz nacieków z tzw mleka wapiennego. W grze niewielkich punktowych świateł w jaskini i słupie światła , z latarki przewodniczki wygladaja wyjątkowo interesujaco. Zwiedzając Grotę Łokietka przechodzimy miejscami przez bardzo wąskie i niskie fragmenty skalnego korytarza. Dreptamy po lekko wilgotnym podłożu, pokonujemy schodki .
Trzeba uważnie patrzeć pod nogi. I jak tu robić foty ? Przewodniczka jednak, widząc w rękach turystów aparaty i komórki , zatrzymuje się w kilku miejscach , opowiada ciekawostki a praktycznie wszyscy z grupy robią zdjęcia.



I tak po 30 minutach wychodzimy z jaskini. Pozostają - jak zawsze - fajne krajtroterskie wspomnienia z odwiedzanych miejsc.