Upalny weekend w Starym Sączu
Jeden z upalnych letnich weekendów postanowiliśmy spędzić w Starym Sączu, mieście bardzo wiekowym , założonym bowiem już w XIII wieku . Wtedy to Bolesław Wstydliwy zapisał okoliczne ziemie, wraz z powstającym miasteczkiem, swojej żonie Kindze. Węgierskiej Księżniczce , wyniesionej później na ołtarze i zwanej Świętą Kingą.
To właśnie owa Kinga bardzo przysłużyła się rozwojowi tego małopolskiego miasteczka . Założony przez nią ponad 750 –lat temu Klasztor Klarysek, był dla nas może nie tyle celem podróży, lecz znacząco nas do takowej zmotywował.
Klasztor jest pięknie odnowiony, otoczony kilkumetrowym, solidnym kamienny murem(!) W jego narożnikach są usytuowane wieżyczki . Spoglądając na mur na się wrażenie , iż za nim znajduje się zamek . Nic jednak bardziej mylnego. Za murem znajduje się Klasztor Klarysek , zakon o bardzo zaostrzonej klauzuli.
Nam - całkiem przypadkiem - udało się wejść do przedsionka klasztoru, jak i dawnego domu Św. Kingi ; zwiedzały go bowiem uczestniczki letniej „oazy” wraz z księdzem.
Dziedziniec klasztoru oraz pobliskiego kościółka są przygotowane do letnich nabożeństw na powietrzu.
Wprost z klasztoru powędrowaliśmy do źródełka Św. Kingi. Pięknie obudowane, tuż obok niewielkiej kapliczki .Podobno płynąca tam woda ma uzdrowicielska moc (?!) . Nie wiem jak jest w istocie ; nie mniej jednak świetnie ugasiła pragnienie, w ten upalny lipcowy dzień 🙂
Rynek Starego Sącza, to ciekawy, typowy średniowieczny układ zabudowy. Niewielkie domki, w znacznej większości parterowe. Kostka brukowa na całości, fragmentarycznie "kocie łby"sprzed kilku wieków. Na rynku zabytkowa studnia, która ponoć była czynna jeszcze w latach 50-siąych XX wieku. Latarnie stylizowane na XIX-wieczne, gazowe dodają sporo uroku .Uliczki odchodzące od rynku , już bardziej przypominają te z czasów Austro - Węgier.
Można spacerować , mając wrażenie , iż nagle cofnął się czas. Gdyby tak jeszcze nie wszechobecne samochody !
Na rynku pomalowana na biało a kryta czarnym gontem piętrowa kamienica. Na jej murach sporo tablic upamiętniających ważne wydarzenia lub światłych obywateli miasta. Wśród niech informacja, iż w tym domu wychował się ksiądz Józef Tischner ! Kamienica znacznie wyróżnia się na tle niewielkich domów. Mieści się w niej Muzeum Regionalne. Zwiedzamy, dodatkowo ciesząc się chłodem starych , grubych murów.
Niewątpliwą ciekawostką Starego Sącza jest tzw Brama Seklerska. Jedna, z dwóch w Polsce ! Tę mieszczącą się w Tarnowie, bliźniaczo podobną ,opisywałam kiedyś w atrakcjach na PSz. Obie Bramy Seklerskie są drewniane. Nieco inaczej zdobione, lecz to niuanse. Oczywiście obie podarowane dla Polaków przez Węgrów.
Miasteczko niewielkie, jednak można zwiedzać i spacerować. Kto nie przepada za zabytkami, może pospacerować tzw Szlakiem Papieskim, dobrze oznaczonym. Prowadzącym nie tylko w okolice obiektów sakralnych.
Cisza, spokój. Ciekawa, w większości wiekowa zabudowa . Nie ma wielkiego natłoku turystów ( jak na Krupówkach czy Moniaku) .Przyzwoite ceny kwater oraz gastronomii , to wszystko składa się na urok i klimat Starego Sącza. Miasteczka, które warto odwiedzić.