Jesień na Kudłaczach w Beskidzie Wyspowym

, Katarzyna Jamrozik

To już nie pierwsza relacja z wycieczki w to miejsce ale czwarta, z tą różnicą że tym razem była z nami najmłodsza trzyletnia pociecha, bo nastolatki to już niestety mają swoje własne plany. I to coraz rzadziej są związane ze spędzaniem czasu z rodzicami i młodszą siostrą.

Więc cieszymy się, że ten najmłodszy kochany szkrab tak bardzo cieszy się na nasze wycieczki. Były to już ostatnie dni pięknej, ciepłej i słonecznej polskiej jesieni więc aż żal byłoby siedzieć w domu. Ruszyliśmy więc w kierunku Myślenic, a tam odbiliśmy na małą miejscowość Poręba za Trzemieśnią skąd wchodziliśmy poprzednio na Kudłacze. A było to już kilka lat temu i trochę się pozmieniało. Na początku szlaku była już atrakcja dla córci bo na polanie stała sobie krówka i kucyk. Z konikiem chcieliśmy się zaprzyjaźnić ale niestety jemy było w głowie tylko podgryzanie.

, Katarzyna Jamrozik
, Katarzyna Jamrozik

Poszliśmy więc dalej a tam nadal stoi cudny  drewniany domek i do tej pory jest moim marzeniem mieszkać w podobnej  scenerii w takiej chatce. Teraz jest on jeszcze cudniejszy bo urosły drzewa rosnące wokół domu. I ta altanka pod laskiem, brak słów. I zapomniałabym jeszcze o polskiej złotej jesieni.

Zdziwiliśmy się nieco, że do schroniska prowadzi nowo poprowadzony szlak, który okazał się dłuższy niż ten stary. Po prostu prowadzi bardziej naokoło. A nasza trzylatka dzielnie sobie radziła. Z początku to biegała, wygłupiała się, miała duuużo energii. Podobało jej się też chodzenie po kamykach, konarach, po lesie, tam gdzie przeszkody to najfajniej. Oczywiście na rękach też ją trochę ponosiliśmy kiedy już nóżki bolały, ale już nie jest źle. I tak z nóżki na nóżkę doszliśmy do schroniska w niecałe dwie godzinki, ale przecież było tak pięknie i ciepło że nie mieliśmy się gdzie spieszyć. 

, Katarzyna Jamrozik
, Katarzyna Jamrozik

Jedynym minusem tej wycieczki było to, iż była to sobota i ludzi bardzo dużo, choć miałam nadzieję że to sobota i nie będzie aż tyle a tu jednak. Nie chcę wiedzieć co tam się działo w niedzielę. Dużo ludzi, więć i kolejka długa i czas oczekiwania także. Iza całą drogę nie mogła się doczekać placu zabaw, o którym wspomniałam że jest przy schronisku, więc ona tam skierowała swoje pierwsze kroki. Trochę się zdziwiłam, bo na stronie schroniska jest jeszcze inny plac z fajnym drewnianym domkiem, pasującym do otoczenia. A na miejscu się okazało, że go już nie ma a na jego miejscu stoi metalowa konstrukcja ze znanych nam placów w miastach. Dla mnie rozczarowanie a córka niestety też niezbyt fajnie się tam bawiła, ale to już ze względu na bardzo hałaśliwe, rozbiegane, rozpychające się dzieci. 

Ona jest raczej spokojna, nie lubi takiego rumoru. A tam kilkoro dzieci miało świetną zabawę, z rzucania na całą konstrukcję, na zjeżdżalnię, czasem nie patrząc gdzie drobnych kamyczków, które były podłożem na placu zabaw. Iza raz tam weszła, a to ktoś ją przepychał na zjeżdżalni, albo jej się wbijały w kolanka te kamyczki, bo gdzienigdzie musiała się tak podeprzeć, z racji swojego małego wzrostu. A zjeżdżanie po ślizgu z kamyczkami na dolnym odcinku to też rzadna frajda. Więc potem zbierała tylko kamyczki. I tyle z czekania na fajny plac zabaw po ciężkiej wędrówce. Choć osobiście nie winię za to dzieci, tylko rodziców, którzy gdzieś tam siedzieli sobie, przy kawce, piwku albo obiadku i zapomniały zwracać uwagi na ich pociechy w jaki sposób się bawią. A przydałoby się niektórym lekcja kultury, bo najwidoczniej swoim dzieciom jej nie przekazują.

, Katarzyna Jamrozik
, Katarzyna Jamrozik
, Katarzyna Jamrozik

My zeszliśmy pod ukochane drzewko, które za każdym razem mnie zachwyca, tym bardziej że widzieliśmy je o różnej porze roku. Została nam tyko zima. Rozłożyliśmy koc, poleżeliśmy, Iza powspinała się po konarach drzewka, a potem w jego zakamarkach bawiliśmy się z nią jej pieskami z Psiego Patrolu. Przedwczoraj znalazłam jeszcze w jej torebce, którą miała wtedy patyczki z drzewka, które sobie wtedy schowała. 

I tak trzeba było wracać, wiedząc że to już ostatnia taka wycieczka tego roku. Jednak spowrotem zeszliśmy starym szlakiem i zeszliśmy bardzo szybko bo w godzinkę, więc sporo krócej, W drodze powrotnej przystanęliśmy przy kolejnym pięknym drzewie, gdzie Iza miała jeszcze jedną frajdę z rzucania się liśćmi, a ładny z nich był dywanik. Jeszcze ostatnie spojrzenie na jesienny górski pejzaż i jazda na nasze niziny. 

, Katarzyna Jamrozik
, Katarzyna Jamrozik

 

 

, Katarzyna Jamrozik
, Katarzyna Jamrozik

 

 

, Katarzyna Jamrozik
, Katarzyna Jamrozik
, Katarzyna Jamrozik

 

 

, Katarzyna Jamrozik
, Katarzyna Jamrozik

 

 

, Katarzyna Jamrozik
, Katarzyna Jamrozik

 

 

, Katarzyna Jamrozik
To samo miejsce w kwietniu 2008, Katarzyna Jamrozik
, Katarzyna Jamrozik

 

 

To samo miejsce w kwietniu 2008, Katarzyna Jamrozik
To samo miejsce w kwietniu 2008, Katarzyna Jamrozik

 

 

Polana przed Schroniskiem , Katarzyna Jamrozik
Polana przed Schroniskiem , Katarzyna Jamrozik

 

 

To samo miejsce w kwietniu 2008na Kudłaczach, Katarzyna Jamrozik
To samo miejsce w kwietniu 2008, Katarzyna Jamrozik
, Katarzyna Jamrozik

 

 

To samo miejsce w kwietniu 2008, Katarzyna Jamrozik
To samo miejsce w kwietniu 2008, Katarzyna Jamrozik

 

 

Zabawa na koniec dnia, Katarzyna Jamrozik
Zabawa na koniec dnia, Katarzyna Jamrozik

 

 

Zabawa na koniec dnia, Katarzyna Jamrozik
Zabawa na koniec dnia, Katarzyna Jamrozik

 

 

Polska złota jesień, Katarzyna Jamrozik
Polska złota jesień, Katarzyna Jamrozik

 

 

 

 

 

 

 

Komentarze 6
2018-10-13
Moje inne podróże

Komentarze

Zostaw swój komentarz

kasia ejsmont
09 listopad 2018 11:24

Widzę, że przybywa nam krajtroterów. Takie małe nóżki potrafią czasem zawstydzić starego łazika. Mam na to kilka dowodów z życia żywcem wydartych. I podobne doświadczenia o których pani pisze. Starsza córka (nastolatka – bo nie wolno o nie już mówić dziecko broń Boże), też już nie bardzo chce się z nami szwendać, więc stosuję szantaż. Przeważnie grożę, że pojedziemy bez niej, ale jej telefon jedzie z nami – działa. Jeszcze działa. Nie wiem jak długo. Młodsza córka jeszcze nie ma pojęcia o demokracji, wolnościach osobistych... Więc tu jest łatwiej. Na razie. Bo po jej komentarzach, to już wnioskuje, że w wieku starszej córki, to ona zostanie w domu i jeszcze nam telefony zabierze przed wyjazdem. Pani wrażenia i opis atmosfery na placu zabaw, to jak przekalkowane moje emocje. Tyle, że podane naprawdę subtelnie. Mnie to się czasami cisną na usta takie wyrażenia... Pod adresem rodziców. Ale i same dzieci, zupełnie ignorujące obecność drugiego człowieka, nie wykazujące grama empatii i zrozumienia... Przerażające. Za to spacer, widowiskowo kolorowy, ociekający słońcem, śliczny. Dobry humor uratowany, co widać na zdjęciach. Musieliście chyba dźwigać ze szlaku ogromne akumulatory zmagazynowanej energii. Pozdrawiam.

Katarzyna Jamrozik
30 październik 2018 22:15

[cytuj autor='Maciej A'] Ależ piękna jesień. Piękne są góry o tej porze roku, w dodatku w taką pogodę. Nic tylko naładować akumulatory na długą zimę. [/cytuj]

Można ładować akumlatory albi wyruszyć zimą także na szlak. Zimowa szata w górach to także coś niesamowitego.

Maciej A
30 październik 2018 06:47

Ależ piękna jesień.

Piękne są góry o tej porze roku, w dodatku w taką pogodę.

Nic tylko naładować akumulatory na długą zimę.

tomtur
29 październik 2018 22:17

Bardzo sympatyczna górska galeria w jesiennej oprawie.

Katarzyna Jamrozik
27 październik 2018 15:55

[cytuj autor='Sławomiro'] Super wycieczka. Ja tam jeszcze nie dotarłem. [/cytuj]

To warto, tylko polecam nie w weekend, bo od kilku lat jest wtedy to miejsce bardzo oblegane przy ładnej pogodzie. Można tam też iść przez Lubomir, tam można też wejść na seans w Obserwatorium  albo przez Suchą Polanę.

Sławko
27 październik 2018 09:54

Super wycieczka. Ja tam jeszcze nie dotarłem.

Zwiedzone atrakcje

beskid wyspowy

Schronisko na Kudłaczach

Zaczarowane Podróże - dawniej podroze.polskieszlaki.pl
Copyright 2005-2024