Lipowiec - oblężenie zamku

Walki odbywały się na dziedzińcu i na moście prowadzącym na zamek. W międzyczasie z murów zlatywały płonące bloczki słomy, zewsząd nadlatywały strzały a w kulminacyjnym momencie wrogowie podpalili małe chatki. Chatki małe ale ognisko wielkie. Z każdą kolejną minutą przybywało poległych na polu bitwy i jak się można było domyślić zamek nie został zdobyty.
Dzieciom a w szczególności chłopcom takie inscenizacje się bardzo podobają. Choć naszego Kube bardziej interesował stojący obok mały wóz strażacki i późniejsza akcja gaszenia chatek przez strażaków. Nie chciał nawet zdjęcia z rycerzem, a za to na platforme wozu z chęcią stanął do zdjęcia. Nawet udało mu się dostać kask strażacki.
Tak więc turniej za nami a dzieci już myślą o zlocie czarownic za trzy tygodnie. Schodząz z zamku kiedy zapadał już zmrok mogliśmy jeszcze zobaczyć piękny zachód słońca nad wzgórzem a przed nami rozciągał się piękny widok na góry kiedy zaczynała je już otulać mgła.
Muszę jeszcze wspomnieć w ważnym wydarzeniu. Otóż zaraz po wejściu na dziedziniec czekała mnie nie lada niespodzianka bo oto podeszła do mnie Teresa i mogłyśmy w końcu porozmawiać na żywo i poznać się osobiście.
Pozdrawiam cię z tego miejsca serdecznie i do następnego spotkania.