Strzelanina na Górze Żar

strzelanina na górze żar
Może niektórzy z was słyszeli o doniesieniach w telewizji o szaleńcu, który strzelał do turystów w okolicach góry Żar. Ja i mąż szliśmy właśnie w tym dniu szlakiem na którym się to stało jakąś godzinę wcześniej.
Ale opowiem to od początku. Wybrałam szlak czerwony na górę Żar prowadzący od przełęczy Kocierskiej przez Kiczere. Szlak jest w miarę łagodny, idzie się niecałe trzy godziny.
Na szlak weszliśmy o godzinie jedenastej i od początku słyszeliśmy wystrzały ale myśleliśmy że ktoś gra w paintbola, w końcu na przełęczy jest hotel więc może mają tam takie imprezy.
Żadnemu z nas nie przyszło do głowy że to prawdziwe strzały, więc spokojnie ruszyliśmy szlakiem. Po drodze z prawej strony między drzewami migał nam szczyt Kiczery do której prowadzi szlak. Przed szczytem mogliśmy już podziwiać
widok na górę Żar, i na ciekawy wygląd zbiornika z góry. Wtedy w cieniu było już jak to w październiku trochę chłodno ale za to na polaniena na szczycie Kiczery osłoniętej drzewami od wiatru było bardzo przyjemnie. Tam zrobiliśmy
sobie krótką przerwę. Cisza, spokój i ciepłe promienie słońca - coś cudownego. Zeszliśmy z Kiczery i obeszliśmy zbiornik dookoła. Trud wędrówki wynagrodził jak to zawsze piękny widok, tym razem na Międzybrodzie Bialskie, zalew i Beskid Żywiecki. Na górze przerwa na obiad i , zjazd kolejką i czas ruszyć w drogę powrotną bo dzień już krótszy niż latem.
Na Kiczerze znowu zrobiliśmy sobie krótkie leżakowanie i po raz ostatni obejrzeliśmy piękną panoramę Beskidów. W oddali nadal było słychać odgłosy strzałów ale my nadal myśleliśmy że to myśliwi lub coś podobnego.
Dziwne spotkanie z policjantami.
Na szczycie były ostatnie przyjemne chwile tej wycieczki bo tuż po zejściu ze szczytu z krzaków tuż obok szlaku wyskoczył policjant z tarczą i rozkazał nam się zawrócić. W pierszej chwili myśleliśmy że to Ukryta kamera i wrabiają
turystów, nie wiedzieliśmy czy się śmiać czy bać. Jednak gdy policjant bardzo poważnie jeszcze raz nas ostrzegł i powiedział że właśnie na tym odcinku szlaku jakąś godzinę temu został postrzelony turysta przez kogoś kto chodzi po lesie i strzela - to już się wystraszyliśmy nie na żarty.
Na dodatek nie mieliśmy się jak zawrócić bo auto zostało po drugiej stronie i nie mieliśmy się do niego jak dostać. Musielibyśmy zejść z góry Żar do Międzybrodzia, stamtą dojechać jakimś transportem do Andrychowa i jeszcze potem dotrzeć na Kocierz.
Pokazaliśmy im na mapie gdzie jesteśmy a gdzie jest auto i dopiero wtedy doradzili nam żebyśmy zeszli ze szlaku w las i obeszli ten odcinek, ale oczywiście na własną odpowiedzialność. Na całe szczęście w tym nieszczęściu dzieci były chore i zostały w domu, bo będąc z nimi raczej byśmy nie ryzykowali.

Weszliśmy więc w las i przez krzaki i chaszcze obeszliśmy jakąś część szlaku cały czas słysząc strzały. Było to okropne uczucie iść tak zastanawiając się czy ten szaleniec zaraz nie wyskoczy z krzaków, czy czasem nie jest blisko nas. Nerwy napięte, strach przy każdym wystrzale i zastanawianie się czy było blisko czy daleko. A strzały było słychać do końca szlaku, a zeszliśmy z niego około godziny osiemnastej.
W końcu w aucie i w drodze do domu.

Nawet siedząc już w aucie całe to wydarzenie, policjanci wydawało się surrealistyczne i nadal dziwne. Dopiero gdy włączyliśmy radio usłyszeliśmy w wiadomościach że w okolicach góry Żar został postrzelony turysta, który trafił do szpitala. Dziwne jest to że strzały było słychać już w godzinach przedpołudniowych a dopiero około godziny piętnastej szlak zablokowali policjanci. Bo gdy wchodziliśmy na Kiczerę przed czternastą to ich jeszcze nie było. No i z drugiej strony od Przełęczy nie było blokady a przecież powinna być.
Skończyło się na strachu, ale wycieczka niezapomnianan na całe życie.


