Na Skrzyczne z Przełęczy Salmopolskiej
Jeszcze do tej pory nie byliśmy na Skrzycznym, (oprócz męża ale on wjechał więc się nie liczy) a na dodatek syn się dowiedział o koronie gór polskich i chciałby ją zdobyć, czego mu życzę z całego serca.
Skrzyczne jest właśnie najwyższym szczytem w Beskidzie Śląskim więc pojechaliśmy go zdobyć z Przełęczy Salmopolskiej 934 m n.p.m. Przeglądając mape widziałam że na szlaku jest kilka punktów widokowych, a tak to szlak prowadzi przez lasy. W przewodniku natomiast przeczytałam, że wichura z 2004 roku zrobiła tam spustoszenie w drzewostanie i pozostało kilka dodatkowych punktów widokowych.
Z przełęczy 10 minut szlak faktycznie prowadzi w lesie do góry, natomiast gdy się z niego wyjdzie szlak się spłaszcz i przypomina te w Karkonoszach. Niskie sosny i świerki, a nawet kosodrzewina. I żadnego cienia jak okiem sięgnąć, a szlak było widać jak na wyciągnięciu ręku do samego Skrzycznego. Po godzinie dochodzi się do szczytu Malinów 1114 m n.p.m. skąd już widać kolejny szczyt do zdobycia Malinowską Skałę 1152 m n.p.m. Różnica prawie żadna ale żeby tam dotrzeć trzeba najpierw zejść ostro w dół, by potem wspiąć się ostro w górę. A kto był w tym dniu gdzieś w górach to wie jak było parno i duszno.
Tam synek miał kryzys bo faktycznie nam też było ciężko, natomiast od tamtego miejsca czekał nas już przyjemny, po łagodnych wzniesieniach spacerek. I także ciekawa Malinowska Skała na szczycie góry. Idąc już grzbietami mogliśmy podziwiać widoki kręcąc się w kółko. Z jednej strony Szczyrk, Klimczok, gdzie byliśmy kilka lat temu, a z drugiej Babia Góra, Pilsko i Jezioro Czorsztyńskie.