Jesienny Chojnik

6 rano, -5stopni, ale już widać że będzię ślicznie. Więc dość siedzenia w domu. Tomek trochę zmęczony dzień wczeniej był na 5 godzinnym marszu na orientację, ale wstaje chętnie. Pakujemy plecak, jakieś kanapki i w drogę. Jedziemy do Sobieszowa, w planie zamek Chojnik, bez zwiedzania.Już byliśmy kilka razy. Historii zamku też nie bedę opisywać bo już to robiłam.Chcemy przejść oddanym po remoncie zielonym szlakiem. Zawsze wchodziłam czerwonym. Ale polecam zielony, zdecydowanie ładniejszy,z pięknym głazowiskiem, nową drogą. Na zamek prowadzą schody, które są już oznaczone żółtym szlakiem. To coś co lubię.
Po zaliczeniu schodów robimy foty i przechodzimy na drógą górę, bez szlaku, wąską ścieżką, ostro pod górę. Trochę zasapani, zadyszani, przerwa w spinaczkach zrobiła swoje, ale po dojściu na szyt widoki na zamek zapierają dech w piersiach.Rekompensują zmęczenie. Kolejna tam wyprawa wiosną lub wczesnym latem dla porównania.
