Wakacje w Karkonoszach - Szklarska Poręba

Wakacje w Szklarskiej Porębie były pomysłem syna, który był tam na koloni i bardzo mile wspominał spędzony tam czas. Ja zresztą także byłam tam na koloni, ale to już było 19 lat temu. Aż trudno w to uwierzyć, że ten czas tak szybko zleciał. Miałam wtedy 14 lat i także wspominam tą kolonię jako najlepszą. Pamiętam że mieszkaliśmy w Szklarskiej Porębie Górnej i do centrum musieliśmy iść do pół godziny. Zwiedziliśmy wtedy oczywiście te najważniejsze miejsca: wodospad Szklarki, Kamieńczyk, wjechaliśmy także na Śnieżke i poszliśmy dalej do schroniska Samotnia. Było wtedy moje pierwsze zetknięcie się z chodzeniem po górach i pamiętam że widok na Mały Staw w otoczeniu gór zrobił na mnie duże wrażenie.
Drugą wycieczkę trochę górską mieliśmy do zamku Chojnik. Szlak pamiętam że był ciekawy i sam zamek również.
Wracając do wakacji z dziećmi.
Jako że nocowaliśmy na polu namiotowym w samym centrum miasta to wszędzie chodziliśmy na nogach i mieliśmy blisko. W pierwszy dzień poszliśmy na spacer w kierunku wodospadu Kamieńczyk. Miejsc w mieście niestety nie rozpoznawałam, wszystko wydawało mi się inne. Po drodze musieliśmy oczywiście pozwiedzać Krucze Skały i wejść też tam gdzie nie ma ścieżek. Skały robią wrażenie. Natomiast mniejsze wrażenie zrobił na mnie wodospad Kamieńczyk jak i również wodospad Szklarki, który widzieliśmy później. Pewnie to wynika z tego że widziałam jak fantastycznie można oglądać wodospady z bliska, patrzeć jak woda rzeźbi w skale, podążać biegiem strumienia, być w jego sercu. Tak jak jest to w Słowackim Raju. I tak jak kocham Polske i jej krajobraz to tu czuję niedosyt.Nie podoba mi się też to że trzeba było zapłacić coś 25 zł za to by włożyć kask, przejść się po schodach, zobaczyć piękny wodospad i się wrócić.
Najpiękniej było gdy się wybraliśmy na Śnieżne Kotły i Szrenice, z czego relacje już zamieściłam.
Obejrzenie wodospadu Szklarki połączyliśmy ze zwiedzeniem Leśnej Huty, gdzie za niewielką opłatą mogliśmy na żywo zobaczyć jak powstają figurki ze szkła - pełen szacunek.
W dniu wyjazdu zahaczyliśmy w drodze o Western City w Ścieganach koło Karpacza, gdzie mogliśmy poczuć tamte czasy. Niestety grzało wtedy niemiłosiernie więc nam to trochę psuło zabawę, ale dzieciom się podobało. Zwiedziliśmy także zamek, który od dawno chodził mi po głowie -= zamek Książ. Z zewnątrz jest majestatyczny i piękny. Zawsze myślałam że wnętrza będą podobne do tych z Pszczyny. Jedynie na zdjęciach można było zobaczyć jak dana sala wyglądała w czasach świetności. Aż żal ściskał za serce gdy się oglądało gołe ściany, sale bez mebli.
Największe wrażenie zrobiły na mnie zatem ogrody na tarasch. Po prostu bajkowe.