Rowerem wzdłuż Wisły do Zatora

Była to nasza najdłuższa wyprawa rowerowa. Staraliśmy się większość trasy jechać szlakami rowerowymi, ale w naszym kraju niestety te szlaki miejscami są mocno zaniedbane już nie mówiąc o ich oznaczeniach. Łatwo się jest zgubić nawet z mapą.
Ruszyliśmy z naszego Balina na Kąty i tam przez lasy i stawy Groble przejechaliśmy do Libiąża. Przez Libiąż przejechaliśmy kawałek drogami głównymi, potem znowu wjechaliśmy na szlak rowerowy w kierunku Gromca. Wybraliśmy drogę Stawową trochę błądząc po okolicy, która prowadzi przez urocze Stawy: Pusty, Średni i Rzepka. Stamtąd już niedaleko do Gromca nad Wisłą. W Gromcu kawałek drogi jechaliśmy wałami przy rzece, skąd można było dostrzec Beskidy. Dobrze że jest tam kładka do przejścia przez rzekę, bo inaczej by trzeba było jechać aż do Oświęcima. Nad kładką przerwa na wzmocnienie się i dalej jazda na drugą stronę Wisły. A tam bardzo wygodna i prościutka droga - ul. Nadwiślańska, która prowadzi wzdłuż Wisły jak zresztą sama nazwa wskazuje. Ruch był tam prawie żaden, więc dość szybko się nią śmignęło.

Przy Rezerwacie Żaki znów wjechaliśmy na szlak rowerowy, na którym już zostaliśmy do samego Zatora. Prowadzi on trochę przez lasy, trochę przez wsie, a najładniejszy odcinek był przy Stawach Monowskich. Szuwary, pływające kaczki i łabędzie, piękna flora i fauna. Chwila na postój, kontemplacje, cisza i spokój.
Opuszczając te stawy wjechaliśmy już na hałaśliwe drogi główne Zatora i już niestety na takich zostaliśmy aż do powrotu do domu. Wprawdzie w Zatorze myślelilśmy czy czasem nie wracać pociągiem, ale stwierdziliśmy że jak już taki kawał drogi przejechaliśmy - około 55 km to co tam jeszcze te 25 do domu. W sumie przejechaliśmy 80 km, nasz rekord.
