Zamek Spiski na Słowacji i nie tylko

Dzień Pierwszy - Lewocza i Zamek Spiski
Jadąc do zamku po drodze zahaczyliśmy o miasteczko Lewocza choć nie mieliśmy tego w planach. Ale jadąc drogą krajową nr 18 a przejeżdżając obok właśnie Lewoczy trudno nie zwrócić uwagę na to miejsce ze względu na mury obronne okalające miasto. Zatrzymaliśmy się więc i poszliśmy obejrzeć stare miasto, które się tam zachowało. Największe wrażenie zrobił na mnie ratusz, który bardzo przypomina nasze krakowskie sukiennice. I charakterystyczne wogóle na Słowacji małe domki.

Opuściliśmy miasto bramą w murach i pojechaliśmy dalej na zamek. Robi już ogromne wrażenie z daleka, gdyż jest usytuowany na środku pól. I jest to jeden z największych obiektów tego typu w tej części Europy. Zajmuje obszar 4 ha. Na terenie zamku znajduje się muzeum i tu wskazówka dla zamierzających odwiedzić ten zamek - radzę wziąść przewodnika. My nie wzięliśmy bo wychodziło drogo, tylko nas zdziwiło dlaczego nam powiedziano że za niego pobierają kaucję. W połowie zwiedzania się zorientowaliśmy że to multimedialny przewodnik, a kaucja jest za pilota od niego.
Ruiny zamku są piękne, w stylu naszego Ogrodzieńca, ale mocne wrażenie robi ogromny dziedziniec, z odremontowanymi murami, po których zresztą można zrobić sobie spacerek.

Dzień drugi - Sucha Bela i Mały Kysel



To był dzień wspomnień gdyż przeszliśmy drugi raz Suchą Belę, która nadal robiła na nas wrażenie. Wychodząc z niej ruszyliśmy dalej do Klastoriska i jedynego na cały Słowacjki Raj schroniska. Potem w kierunku Małego Kysla, przechodząc po drodze także po raz drugi Obrowsky wodospad, który robi ogromne wrażenie. I w końcu Mały Kysel gdzie jeszcze nie byliśmy.
Dzień trzeci - Dedinki i Zejmarska Dolina

Jest to bardzo urokliwe miejsce. Jeziorko otoczone naokoło górami. Duży minus że woda niestety w tym jeziorze jest lodowata więc nasze zamiary kąpieli spełzy na niczym. Pozostało nam pływanie rowerkiem po nim, dzięki czemu mogliśmy zobaczyć jak to miasteczko wygląda z innej perspektywy. Potem ruszyliśmy do zapomnianej już Zejmarskiej Doliny. Jest ona krótka i trochę stroma w przeciwieństwie do pozostałych. Ale także jest ciekawa.
Same Dedinky sprawiają wrażenie uśpionego miasteczko. Wychodząc z doliny doszliśmy do pięknego hotelu pośrodku gór a idąc szlakiem towarzyszyła nam cały czas kolejka linowa, która musi być bardzo długa i cudnie by było sobie nią zjechać. Tylko że jest zniszczona. Tak więc piękne miejsce, ale nie wykorzystane.
