Jałowiec i Schronisko Opaczne "W Murowanej Piwnicy"

Święta się zbliżały więc szukałam miejsca gdzie w ciszy i wśród przyrody można by było jeszcze spokojnie spędzić czas. Szukałam schroniska gdzie jeszcze nie byliśmy i tak na mapie znalazłam schronisko w Murowanej Piwnicy lub inaczej zwane Opaczne. A gdy w internecie znalazłam jeszcze zdjęcia schroniska z Babią Górą w tle to decyzja zapadła. Wybrałam szlak żółty z Stryszawy Górnej - Roztoki. Plan był taki - Jałowiec potem schronisko i zejście zielonym szlakiem spowrotem do Stryszawa. Jednak nasze losy potoczyły się inaczej...

Zatrzymaliśmy się kilaset metrów od szlaku i podeszliśmy do niego utwardzoną drogą, dość oblodzoną. Gdy doszliśmy do żółtego szlaku ruszyliśmy dalej leśną drogą, spodobały nam się ule stojące w środku lasu. Po jakiś 10 minutach zdziwiliśmy się że nie ma już znaczków szlaku i z mapy odgadliśmy że szliśmy nie tą drogą co trzeba ale wydawało nam się że idziemy w dobrym kierunku - na szczyt Jałowiec. Cały czas z mapą w ręku obmyślaliśmy którymi ścieżkami iść by dojść do celu na skróty. Na szczęście śniegu w tym rejonie nie było aż tak dużo. Jedyne co mi się wydawało dziwne to to, że najwyższy szczyt zostawał za nami, a przecież powinien być przed.
Ale byliśmy coraz bliżej szczytu więc byliśmy dobrej myśli tym bardziej że gdzieś po półtorej godzinie znaleźliśmy szlak żółty. Dopiero szoku doznaliśmy gdy nagle przed nami wyrosło schronisko, które miało być dopiero daleko przed nami, a my mieliśmy wyjść z drugiej strony. Myśleliśmy że idziemy w kierunku Jałowca a my znaleźliśmy się już za nim. Jednak widok Babiej Góry w całej jej okazałości wynagrodził nam tą pomyłkę. Zaparło nam dech w piersiach bo widok tam jest cudny. Zeszliśmy do Schroniska w Murowanej Piwnicy i zazdrościliśmy gospodarzom że pijąc kawkę na ławce przed schroniskiem mają taki widok. Byliśmy tylko my, a gospodarze okazali się bardzo mili, chętni do pogawędki.

Z żalem opuszczaliśmy to miejsce i te widoki ale wiedziałam że na Jałowcu także są piękne panoramy. Dojście na szczyt zajęło nam może z pół godziny. Szlak prowadzi przez piękny las, ścieżka ubita przez auto więc szło się dobrze choć śniegu zaczynało być już coraz więcej. No i o tej porze Babia towarzyszyła nam cały czas prześwitując pomiędzy drzewami. Szczyt zdobyty - Jałowiec 1111 m np.pm. Na szczycie znajduje się Hala Trzebuńska, a z niej można podziwiać panoramę od Babiej Góry, poprzez Pilsko, Skrzyczne, Rysiankę - po prostu cały Beskid w zasięgu wzroku. No i w przeciwieństwie do naszego szarego, burego krajobrazu to tam śniegu po pachy. Biel śniegu, majestat gór, mozaika chmur na niebie - dla takich chwil warto żyć.



Ale zanim wróciliśmy to zajrzeliśmy do Lachowic aby obejrzeć tamtejszy drewniany kościółek. Jest to jeden z najpiękniejszych w Polsce mający już ponad 200 lat. Niestety nie dało się zajrzeć do środku. Z kolei w Suchej Beskidzkiej podjechaliśmy przed słynną karczmę Rzym oraz zamek. Do jednego ani do drugiego nie wchodziliśmy, ale przecież coś trzeba sobie zostawić na następny raz.