Magicznym szlakiem Ducha Gór

Po zakończeniu zwiedzania Szlaku Izerskich Tajemnic i zdobyciu wszystkich pieczątkarskich kamieni, chciałam znaleść sobie kolejny cel. I prawie się udało. Bo przeszukując internet w celu znalezienia ciekawego miejsca trafiłam na informacje o niedawno (juz 2 lata temu🙂) otwartym rodzinnym szlaku o wspaniałej nazwie Magicznym szlakiem Ducha Gór. Z informacji wynikało że w najciekawszych punktach trasy, znajdują się granitowe głazy które zawierają tajemnicze hologramy i płaskorzeźby projektu Macieja Wokana. Aż mi się buźka uśmiechneła że bedę miała nowy cel w poszukiwaniach. Dodatkowo zachecali do zdobywania ze specjalną Księgą Skarbów hologramów za które można było uzyskać certyfikat Odkrywcy Szklarszkiej Poręby.
Gdy dotarłam do dalszych informacji aż jęknełam z rozczarowania, bo okazało się że z trzydniowej wyprawy, bo na tyle jest szlak podzielony dla mnie został już tylko jeden dzień a z granitów może z trzy płaskorzeźby. A księga jest nie do zdobycia już. Więc projekt raczej jednorazowy. Dlaczego?? ktoś zapyta. A no dlatego że nieświadomie w tamtym roku przeszłam część szlaku, a kamienie już wrzuciłam do swojej kolekcji. Bo do magicznego szlaku należy Łabski Szczyt, Kukułcze Skały, Śnieżne Kotły, Szrenica, Wodospad Kamieńczyk i Szklarka i część Walońskiego Szlaku. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło i zamiast latem, zobaczyć pozostałą część w jeden dzień, my z Tomkiem podzieliliśmy go sobie na parę zimowych etapów. Jeden już udało nam się zobaczyć. Mam nadzieje że uda się i resztę.

Jest to trasa z obiektu militarnego - Zakrętu Śmierci na Wysoki Kamień. To że zakręt ten jest o znaczeniu militarnym możemy się przekonać, schodząc do jego podstawy, gdzie zobaczymy sztolnie minerskie. W razie potrzeby zakręt został by wysadzony. Prowadzi tamtędy żółty szlak, trasa spacerowa, w sam raz po obiadku(taką dostałam informację) niestety nic bardziej mylnego. Nie radzę jeść za dużo prze wyruszeniem, bo pierwszy etap wydawałoby się nie trudny, okazał się dla mnie ogromnie wyczerpujący. Cały czas pod górkę, niezbyt stromą ale długą. Jednak brak ćwiczeń zrobiło swoje. I to wyjscie zmotywowało mnie że zaczełam chodzić na aerobik z wielkim postanowieniem, że nie dam się nastepnym razem byle górce i moje płuca pozostaną na miejscu. Bo tym razem szykowały się do wyplucia . Ale mijane po drodze urocze i malownicze skupiska skałek pozwalały zapomnieć o zmęczeniu i dawały powód do zatrzymania, zrobienia paru fotek i nie przyznania się reszcie do porażki i bezdechu ha ha.
Idąc tą trasą wśród drzew i o dziwo po śniegu, więc był pretekst do porzucania się śnieżkami wkońcu pierwszy śnieg w tym roku i niewiadomo kiedy będzie kolejny. Bo jak przepowiadali Amerykanie zima ma być łagodna, Rosjanie że ostra. I wiece jak by nie było mają Amerykanie Rosyjską zimę ha ha. A nas narazie oszczędza i znając życie bedziemy mieli śnieżnego wielkanocnego zająca🙂. Ale wracam do naszej trasy po drodze mijamy skupiska o dźwięcznych nazwach Czarna Skała, Słoneczna, Dzwonnica, Czerwone Skałki i Kozie Skały. Wszystkie obcykane ale, że żadne nie mają tablic informacyjnych więc przy ich podpisywaniu mogę zrobić błąd, za co bardzo z góry przepraszam. Po około godzinnym spacerku dochodzimy do schroniska na Wysokim Kamieniu, na którym byliśmy latem. Ale tym razem panoramę gór zasłaniała mgła, wiał silny wiatr i zrobiło się bardzo zimno. Po krótkim odpoczynku wyruszyliśmy tą samą trasą w drogę powrotną odkrywając kolejne skupiska skałek. Cała trasa wolnym spacerkiem zajęła około 2 godzinki.
