Kłodzko z wielką niespodzianką

Ostatni dzień pobytu w Kotlinie Kłodzkiej. Pogoda w kratkę, trochę słońca trochę deszczu a nawet gdzieś tam zagrzmiało. Ale to nic, to mnie nie zraża, bo czekam na cudne spotkanie z Danusią. Ona akurat jechała do Kudowy a my już w drodze do domu. Wspólnym punktem było Kłodzko i to tu umówiłysmy się na spotkanie. O mały włos a nie doszło by do niego bo Danusia z synem Tomkiem po drodze utknełi bo był wypadek. Ale udało się. Ja swoją ekipę wysłałm na zwiedzanie Poddziemnej trasy turystycznej, syn Danusi poszedł na kawkę, a my spędziłyśmy parę cudownych chwil na babsko- krajtoterskich pogaduchach. Ale czas w tak sympatycznym towarzystwie mija za szybko. I tzreba było się roztać niestety.
Moja ekipa wróciła akurat ze zwiedzania zadowoleni i uchachani. Jak to stwierdził mój Tomek, że jak na takie niby "zacofane" myślenie to mieli nawet wymyślne kary i maszyny do tortur. A że nie byłam z nimi więc obcykali mi wszytkie urządzenia i ich opisy otaz całą trasę, co bym nie była stratna. No tak kota nie ma myszy harcują. Więc moje myszki wlazły w każdą dziurę, zwiedziły każdy kąt i jak widać na załączonym zdjęciu "upiły" się kłodzkim piwem w knajpie, w towarzystwie katów i innej gawiedzi.

Zaraz na wstepię robiąc zdjęcia poznałam przesympatycznego pana. Animatora Kłodzka, który jest zafascynowany tym miastem i zna wiele ciekawych opowieści. Za niewielką opłatą "co łaska" anie nie ta kościelna🙂 i wcześniejszym umówieniu się oprowadza po ciekawych zakamarkach. Namiary sobie wzięłam, zapisałam. Bo przy następnej okazji skorzystam ze zwiedzania z innego punku widzenia.