ruiny w Zagórzu

Wracając z wycieczki po Bieszczadach tak zaplanowaliśmy trasę, by mieć przesiadkę w Zagórzu. Dawno, dawno temu czytałem o ruinach klasztoru kamedułów, które znajdują się w tym mieście i postanowiliśmy przy okazji je sobie obejrzeć. Na początek okazało się, że ruiny nie są w mieście, tylko za miastem, położone w zakolu rzeki Osławy, która otaczała je z trzech stron. Z ciężkimi plecakami, w upalny, sierpniowy dzień, wyruszyliśmy na parokilometrowy spacer.
Nie wiedziałem czego mamy się spodziewać po dotarciu na miejsce i nawet miałem wątpliwości, czy w ogóle warto iść dalej. Ciekawość okazała się jednak silniejsza i nie zawróciliśmy, co okazało się kolejną dobrą decyzją podczas tego wyjazdu. Szliśmy przez miasto, minęliśmy malutką cerkiew, przejazd kolejowy, zabłąkanego psa, drewniany dom z ciekawymi oknami, kościół Wniebowzięcia NMP, aż wreszcie znaleźliśmy się na drodze wiodącej przez pola, która miała zaprowadzić nas do celu. Tak też się stało i niedługo potem przed nami pojawiły się ruiny.

Wejścia na teren dawnego klasztoru strzegła tabliczka zakazująca wstępu, ale jej nie zauważyliśmy. Zresztą musiała być w trudno widocznym miejscu, bo nie tylko nam się zdarzyło ją przeoczyć – w środku znajdowało się już kilku turystów zajętych fotografowaniem. Przeszliśmy przez częściowo zachowaną, częściowo zrekonstruowaną bramę i skierowaliśmy się do głównego budynku, który mimo zniszczeń, w dalszym ciągu pozostał okazały. Kościół był pozbawiony dachu, ale ściany wciąż zdobiły dobrze zachowane fragmenty polichromii. Obejrzeliśmy budowlę ze wszystkich stron.
Oprócz kościoła znajdowały się tam pozostałości zabudowań klasztornych i gospodarczych oraz mury. Zajrzeliśmy również do niewielkich podziemi. Aby dotrzeć w niektóre zakamarki trzeba było przedzierać się przez gęste zarośla, które skuteczniej strzegły dostępu niż zardzewiała tabliczka. Ruiny były godne obejrzenia i już nikt nie narzekał ani na temperaturę, ani na zmęczenie, ani nawet na dźwiganie plecaków. Tą samą drogą, którą przyszliśmy, wróciliśmy na dworzec, skąd pojechaliśmy autobusem do domu.
