ruiny zamku Tęczyńskich w Rudnie

N: Ten GPS nie działa. Zobacz, wskazuje, że jesteśmy w Sosnowcu. Ja nie chcę być w Sosnowcu.
A: Nie panikuj. Nie zgubimy się. A na razie i tak jedziemy tylko tramwajem.
N: Dobra, chyba już złapał sygnał. Pokazuje, że dotarliśmy do dworca. Masz bilety?
A: Tak, chodźmy. To peron trzeci.
N: Długo potrwa podróż?
A: W Krzeszowicach powinniśmy być za półtorej godziny, oczywiście jeśli nie będzie opóźnień. A potem musimy znaleźć jakiegoś busa, bo do ruin z buta jest jeszcze z dwie godziny.
N: W Tatrach ostatnio szliśmy 12 godzin, więc dwie godziny są niestraszne.
A: Spójrz tam! Nie tam! Po prawej. Na wzgórzu widać zamek, tam się wybieramy. Za chwilę wysiadamy.
N: Wow! Teraz widzę.
A: To teraz pokaż ten GPS, dokąd my mamy iść. Gdzie jest przystanek?
N: Nie! On znowu pokazuje, że jesteśmy w Sosnowcu!
A: Tamtędy jedzie jakiś autobus, chodźmy.
N: Dokąd teraz jedziemy?
A: Do Tenczynka, gdzieś obok kościoła mamy wysiąść.
N: Daleko stąd?
A: Nie, to tutaj, jest nawet strzałka. W drogę!
N: Tam jest nawet jakieś jezioro.
A: Na mapce nazywają go Staw Wroński.
N: Długo pójdziemy przez ten las?
A: Tam pisało, że trzy kilometry. Jeszcze trochę i będziemy na miejscu.
N: Chyba rzeczywiście, bo tam się chyba zaczyna jakaś wioska.
A: No, i znowu jest strzałka na zamek. Tylko 5 minut.
N: Stromo tutaj. Ale to białawe to już chyba mury.
A: Tak dotarliśmy, wchodzimy.
N: Przecież to jest całe zrujnowane. Jechaliśmy pół dnia był zobaczyć tę stertę kamieni?
A: To nie jest sterta kamieni tylko zamek. Tu jest brama, wieża i okrągła baszta, a tam była kaplica. Teraz wchodzimy na dziedziniec.
N: Tutaj to lepiej wygląda. Ale na wieżę i tak się nie da wejść.
A: Na wieżę nie, ale tam są schody na piętro.
N: Stąd jest nawet niezły widok. To już chyba wszędzie zajrzeliśmy?
A: Nie, jeszcze nie byliśmy w piwnicach.
N: Mówiłam Ci, że mam klaustrofobię?
A: Tak. Tak samo jak dysortografię, arachnofobię i niezdiagnozowaną schizofrenię.
N: I jeszcze ofidiofobię.
A: A co to w ogóle jest?
N: Panicznie boję się węży. To od czasu gdy we śnie całą noc gonił mnie boa dusiciel.
A: To dużo szczęścia. W piwnicy żadnych boa dusicieli nie spotkaliśmy.
N: I żadnych duchów też nie było. A duchów akurat się nie boję. Czyli teraz już wracamy?
A: Tak, ale wcześniej jeszcze coś zjemy.
N: Smacznego!
A: Dzięki. To wyruszamy na pociąg.
