beskidzka jesień

Lubicie jesień? Jesień pełną kolorowych liści, ostatnie ciepłe popołudnia, wrzosy na łąkach, mgliste poranki, tak wcześnie pojawiające się na niebie gwiazdy i deszczowe niedziele? W ten weekend jesień pokazała swoje najpiękniejsze oblicze; według prognozy pogody, ostatni raz w tym roku. Nawet nie żałowałem, że zarówno tydzień i dwa tygodnie temu inne plany nie pozwoliły mi pojechać w góry, z dala od męczących mnie spraw. Poranny, lekko spóźniony, autobus zawiózł nas do Makowa Podhalańskiego. Tam złapaliśmy przepełniony bus, który jechał do Zawoi Markowa. Stamtąd wyruszyliśmy na szlak. W niecałe półtorej godziny przeszliśmy do schroniska na Markowych Szczawinach, a potem Percią Akademicką weszliśmy na Babią Górę. Nie byliśmy jednymi osobami, które w ten słoneczny dzień postanowiły zdobyć najwyższą górę Beskidu Żywieckiego. Przed drogą powrotną zjedliśmy obiad patrząc na lekko przymgloną panoramę Tatr. Schodziliśmy czerwonym szlakiem na Przełęcz Lipowską. Stamtąd pozostało nam tylko zejść do Zubrzycy Górnej, gdzie mieliśmy zostać na noc. Dotarliśmy tam, gdy wokoło już panowały ciemności. Herbata, smaczna kolacja i sen przywróciły nam siły przed kolejnym dniem.