Dolina Kościeliska i Dom do Góry Nogami w Zakopanem

Wyruszyliśmy busikiem z Zakopanego w stronę Kir. Gdy tylko wyszliśmy z busa usłyszeliśmy grzmoty. Nie zapowiadało się ciekawie. Lecz postanowiliśmy ruszyć dalej. Szlakiem zielonym kierowaliśmy się w stronę Schroniska na Hali Ornak. Zaczęło padać,
w oddali cały czas grzmiało. Lecz nie przestraszyło nas to, innych turystów też nie. Minęliśmy Kaplicę Zbójnicką i dalej podążaliśmy zielonym szlakiem w kierunku schroniska. Coraz bardziej zaczęło padać. Po ok. 10 minutach doszliśmy do szlaku czarnego, gdzie drogowskaz pokazywał Jaskinię Mroźną. Zaczęliśmy wspinać się w stronę jaskini. Padało już bardzo mocno, kamienie były śliskie więc szło się bardzo trudno. Minęliśmy kilkoro turystów. Widać już było, że tłoku w jaskini nie będzie. W sumie to ostatni razem jak w niej byłam szliśmy jedna osoba za drugą, więc co to za zwiedzanie.
W końcu dotarliśmy na górę i ukazało się wejście do jaskini. Można było ściągnąć przemoczone rzeczy i rozpocząć zwiedzanie. Jaskinia Mroźna swoją nazwę zawdzięcza panującej wewnątrz stałej, niskiej temperaturze (6 stopni w skali Celsjusza), powiewom zimnego powietrza, a także białym naciekom na ścianach do złudzenia przypominających szron. Przez większość drobi przez jaskinię miałam wrażenie, że się trochę skurczyła. W niektórych miejscach trzeba było iść nawet na klęczkach. Jaskinia jest jedną z najciekawszych atrakcji Doliny Kościeliskiej. Niestety po wyjściu z niej dalej padał deszcz. Ponownie założyliśmy peleryny i zaczęliśmy schodzić po długich schodach w kierunku zielonego szlaku. Na samym dole podjęliśmy decyzję, że idziemy dalej do schroniska. Lało już bardzo mocno a przed nami było ok. 50 minut drogi do schroniska.

Szliśmy bardzo szybko, nawet nie wyciągałam aparatu fotograficznego, żeby zrobić zdjęcia. Szkoda go na taką ulewę. Po żmudnej drodze w końcu wyłoniło się schronisko. Marzyliśmy tylko o ciepłym posiłku. Na szczęście w schronisku nie było wielu turystów. Zamówiliśmy jedzenie i przyglądaliśmy się pogodzie. W pewnym momencie chmury gdzieś zniknęły i zaczęło wyłaniać się słońce. Podjęliśmy decyzję o powrocie do Kir. Szybko spakowaliśmy plecaki i zaczęliśmy kierować się zielonym szlakiem już prosto do wyjścia z doliny.
Wróciliśmy busem do Zakopanego. Postanowiliśmy zobaczyć jeszcze Dom do Góry Nogami. Nigdy jeszcze w nim nie byłam. Z daleka widać już ogrodzoną atrakcję. Bilety dość drogie, bo 9 zł za osobę dorosłą. Weszliśmy do środka. Na parterze efektu nie czuło się w ogóle, dopiero na piętrze było można poczuć, że coś jest nie tak. Nie będę oszukiwać ale po pewnym czasie pobytu w tym domu zrobiło mi się niedobrze i musieliśmy z niego wyjść.

Około 18.00 dotarliśmy na dworzec PKS w Zakopanem, aby wrócić do Krakowa.