Maciejowa w Gorcach

Wyruszyliśmy z Krakowa o 7.00. Pogoda nie zapowiadała się ciekawie, jednak mieliśmy nadzieję, że wyjrzy słońce i zrobi się cieplej. Niestety zaraz po opuszczeniu przez nas samochodu w Porębie Górnej zaczął padać drobny, mokry śnieg. Ubraliśmy peleryny i ruszyliśmy pod górę w kierunku schroniska na Starych Wierchach. To był nasz pierwszy punkt. Szło się bardzo nieprzyjemnie, było okropne błoto, zimno, a śnieg nie przestawał sypać. Ale i to miało swój urok. W końcu mieliśmy tak słabą zimę w tym roku.
Nie robiliśmy zbyt dużej ilości zdjęć, gdyż marzyliśmy, aby jak najszybciej znaleźć się w ciepłym schronisku. Po jakiś ok. 2 godzinach udało się. Przed nami we mgle wyłoniło się schronisko na Starych Wierchach (968 m n.p.m.).

Weszliśmy do środka na gorącą herbatę. Zjedliśmy kanapki i w schronisku zaczęło robić się tłoczno. Przyszło kilka wycieczek. Postanowiliśmy ruszyć dalej. Na Maciejową. Gdzie miała odbyć się uroczysta Msza Święta rozpoczynająca sezon turystyczny. Dalej szliśmy w śniegu i błocie. Po ok. 1,5 godzinnej wędrówce byliśmy pod bacówką na Maciejowej (815 m n.p.m.).
Turystów chyba przepędziła pogoda, bo nie było ich za dużo. Msza Święta rozpoczęła się o 12.00. Bardzo zmarzliśmy na niej. Śnieg sypał cały czas. Było dużo błota. Po Mszy nie zostawaliśmy długo w bacówce (za dużo miejsca w środku nie ma). Skierowaliśmy się do Rabki Zdroju. Dopiero w drodze powrotnej przestał sypać śnieg.

Pogoda nie dopisała niestety, ale szczęśliwi i zmęczeni wróciliśmy do domu.